Gdy je ujrzałam po raz pierwszy byłam
nimi oczarowana. Kolory wyglądały przepięknie. Takie intensywne.
Jednak już po pierwszej próbie na ręce wiedziałam, że coś z
nimi nie tak. Od lutego leżały więc w szufladzie czekając na
swoją kolej. No i w końcu się doczekały.
Mój plan był taki: ruchoma powieka w
kolorze turkusu, nad załamaniem soczysty fiolecik a między nimi
granat (tutaj już postanowiłam nie ryzykować i użyć sprawdzonego
cienia Art).
A tak wyglądało to w praktyce:
Nałożony na mokro turkusowy cień
wyglądał bardzo ładnie:
Z boku oka namalowałam czarną kreskę
(kredką) i ją roztarłam (nadal wszystko wygląda ok):
Nad załamaniem na mokro nałożyłam
ten fiolecik. I tutaj zaczynają się problemy, bo o ile turkus
nałożył się równomiernie, to fiolet już tak nie chciał.
Porobiły się jakieś plamy. Ale nic to, nie poddajemy się.
Między turkus i fiolet nakładam
granat. Rozcieram, rozcieram i co to????? Fiolet znika!!! Poprawiam
więc go na sucho, dalej go nie ma. Żeby ratować makijaż w
wewnętrznym kąciku oka nakładam biały cień. I tutaj znowu
zaczyna znikać turkus. OMG pomocy!!!!!Dalej się nie poddaję.
Nakładam też ten biały pod łuk brwiowy. Wygląda to tragicznie. Mam ochotę to wszystko zmyć,
ale nieeee.... ja się nadal nie poddaję!!!
Ostatkiem sił (i nerwów) podejmuję
naprawdę ostatnią próbę reanimacji tego makijażu. Linię wodną maluję
czarną kredką, dolną powiekę granatowym cieniem a na górnej
powiece kreskę. I voila !!!
Nigdy więcej!!!
A oto sprawcy całego zamieszania.
Cienie wypiekne Hean :
a tak ładnie zapowiadał się ten turkus. Ale ostatecznie wyszło całkiem przyzwoicie :)
OdpowiedzUsuńhahahha też tak ostatnio mam Kochana :) Wypiekańce są zbyt zbite i ciężko je aplikować a na mokro sie nie da, jest sposób. W pudełko o glebę i zrobić z nich proszek wtedy bangla POZDRO! ;)
OdpowiedzUsuńJa nakładam pędzelkiem i ładnie wyglądają, ale za długo się nie trzymają, nawet z użyciem bazy.
OdpowiedzUsuńWprawna ręka ze wszystkim sobie poradzi, wyszło bardzo ładnie:-)
OdpowiedzUsuńale i tak wyszło ładnie:D
OdpowiedzUsuńNo pieknie Ci to wyszlo!!Ja tez nie bardzo lubie wypiekane kosmetyki..
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie,ja tak wczoraj miałam problem z sypanym pigmentem Mac,a cienie wypiekane nie wszystkie są bee;-)makijaż wyszedł bardzo ładnie!
OdpowiedzUsuńKoniec końców wyszło bardzo fajnie;)
OdpowiedzUsuńja tez srednio lubi eywpiekance ale te są na [rawdę ładne :) i makijaz bomba musze takie połączenie kolorystyczne sobie zafundowac :)
OdpowiedzUsuńNa mokro, próbuj na mokro :))))
OdpowiedzUsuńNo przecież malowałam na mokro a one i tak znikają.
UsuńEfekt końcowy i tak super, ale znam Twój ból... Nie znoszę cieni znikających przy rozcieraniu!
OdpowiedzUsuńEfekt koncowy- udalo Ci sie uratowac :) Szkdoa ze te cienei znikaja bo same w osbei wydaja sie bardzo ciekawe i ladne.. Ale znam tez takei cuda ktorych nie da sie nalozyc albo blendowac bo znika. Ja osobsicie wtedy staram sie nei nakladac ich pedzlem a aplikatorem troszke lepiej wtedy to wyglada aczkolwiek i tak sie przy tym mega mecze.
OdpowiedzUsuńEfekt jako taki wygląda fajnie, ale wziąwszy pod uwagę to czego człowiek się spodziewa po takich kolorach, to rzeczywiście ręce opadają :/
OdpowiedzUsuńNa szczęście efekt jest naprawdę dobry, więc nie ma tak źle. Tylko tyle trzeba było się męczyć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Klaudyna.
The blending is incredible!!
OdpowiedzUsuńoj, nie wyszlo az tak źle w ogolnym rozrachunku :)
OdpowiedzUsuńkońcowy efekt bardzo ładny ;-) ale troszku widać że kolorki straciły intensywność.
OdpowiedzUsuńJa lubie wypiekance P2 sa na prawde dobre!
OdpowiedzUsuń