poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Cienie Miyo i Pierre Rene

Nie wiem dlaczego wcześniej zwracałam uwagę tylko na palety a nie pojedyncze cienie. Może dlatego, że palety łatwiej utrzymać w ryzach w mojej komodzie na kosmetyki, a może dlatego, że w paletach cienie wychodzą znacznie taniej za sztukę. W rezultacie miałam kilka palet, w których kolory się powtarzały a i tak zawsze jakiegoś koloru mi brakowało. Postanowiłam więc, że będę kupowała cienie na sztuki i tylko w takich kolorach jakich jeszcze nie mam. I tak oto sprawiłam sobie kilkanaście cieni pojedynczych Miyo i Pierre Rene. I wcale dużo nie zapłaciłam, bo kosztują one około 5-6zł za sztukę. A pigmentację mają wprost genialną. W większości wybrałam bardzo intensywne kolory (wiecie, że takie lubię najbardziej :) ). Kupowałam je przez internet i muszę przyznać, że niektóre kolory wyglądają troszkę inaczej niż na zdjęciach. Dlatego zrobiłam dla Was swatche i krótkie opisy kolorów :) Swatche są bez bazy pod cienie. Z bazą kolory są jeszcze bardziej intensywne.
Na początek cienie Miyo:
Kolory jakie wybrałam:

31 STING - bardzo perłowy, jasna, morska zieleń
34 IRIS - perłowy, ale nie błyszczy się zbyt mocno. Intensywny niebieski.
33 AQUA - takiego koloru szukałam od bardzo dawna. Matowy, mega intensywny niebieski.
39 ROYAL - matowy, niebieski wpadający w fiolet. Przepiękny <3

27 SUNRISE - matowy, bardzo intensywny żółty. Zachwalany przez blogerki. I ja również musiałam go mieć.
40 AMBITION - matowy, bardzo intensywny fiolet. Genialny !! (na zdjęciu wyszedł trochę jaśniejszy niż w rzeczywistości)
16 DIVA - matowy, różowo-fioletowy (troszkę bardziej fioletowy niż na zdjęciu)

12 TEMPER - matowy, ciemny pudrowy róż, wpadający w brąz.

I cienie Pierre Rene:

Swatche wyszły mi niezbyt dobrze, ale coś tam widać :)

202 ORANGE COCTAIL - matowy, piękny, jasny pomarańczowy
201 GOTHIC LOOK - matowy, taki hmmm łososiowo-brązowy? Bardzo ładny, oryginalny kolorek
188 LAVENDER GREY - perłowy, szary, lekko mieniący się na fioletowo
53 PASTEL FUCHSIA - matowy, jak sama nazwa wskazuje w kolorze fuksji. Jaśniejszy i troszkę mniej intensywny niż DIVA.
71 MATT GREEN - matowy, jasny zielony.
Cienie Pierre Rene posiadają w zatyczce aplikator, który jak najbardziej spełnia swoją rolę, choć ja jednak wolę malować pędzlami.

Wszystkie kolory bardzo mi się podobają. Sting odsprzedaję, ponieważ w palecie mam bardzo podobny kolor i niepotrzebnie by mi leżał nieużywany. Jak wcześniej wspomniałam jakość i pigmentacja powalają. Do tego śmiesznie niska cena - 5 zł za MIYO i 6,50zł za Pierre Rene. Kupiłam je w sklepie internetowym Pierre Rene Bardzo polecam ten sklep, ponieważ często mają tam różnego rodzaju promocje. A to darmowa wysyłka, a to jakiś rabacik. Do jutra możecie kupić wszystko w tym sklepie 20% taniej :) Wysyłka bardzo szybka kurierem, wszystko dobrze zapakowane.

Polecam.

W tym makijażu oprócz jasnego niebieskiego i pomarańczowego użyte zostały cienie Miyo:
a tutaj żółty i niebieski w akcji:



wtorek, 23 kwietnia 2013

Dermena Lash - Mascara

Miałam naprawdę duże oczekiwania co do tego tuszu. Liczyłam, że pomoże moim słabym i rzadkim rzęsom. Do jego zakupu skłoniło mnie kilka faktów. Po pierwsze otrzymał laur konsumenta jako odkrycie w 2012 roku, po drugie jest to produkt innowacyjny chroniony prawem patentowym, po trzecie jego skuteczność została potwierdzona w badaniach dermatologicznych, po czwarte dostępny jest w aptekach a po piąte jego cena nie jest najniższa.
Producent zapewnia, że tusz ten jako jedyny na rynku zawiera chlorek 1-matylonikotynamidu- aktywną substancję pochodzenia witaminowego, wzmacniającą mieszek włosowy, poprawiającą jego odżywienie i stymulującą odrastanie włosów. Ponadto hamuje wypadanie rzęs, zapewnia trwały makijaż. Sprawia, że wyrastające rzęsy są gęstsze, dłuższe i mocniejsze. Niestety zupełnie nie mogę się z tym zgodzić. Używałam tego tuszu przez 1,5 miesiąca i nie zauważyłam żadnych efektów. Jako odżywka nie sprawdza się ten produkt wcale. Potraktujmy go więc jak zwyczajny tusz. Ma wydłużać i pogrubiać rzęsy, długo utrzymywać się a jego silikonowa szczoteczka separować pojedyncze rzęsy. I tutaj zgodzę się tylko z tym ostatnim. Tusz ten ani nie wydłuża, ani tym bardziej nie pogrubia rzęs. Do tego jest strasznie nietrwały. Wystarczy odrobina wilgoci i tusz ląduje nam pod oczami.
Opakowanie tuszu jest bardzo proste, czarno-różowe. Otwór jest dosyć ciasny i przez to tuszu zostaje naprawdę niewiele na szczoteczce. Musimy nakładać kilka warstw, żeby zobaczyć jakikolwiek efekt. Do tego musimy uważać przy wkładaniu szczoteczki do tuszu, bo możemy nie trafić i szczoteczka nam się wygnie (mnie się tak właśnie zdarzyło).


Tusz ma dosyć mocny zapach. Przypomina mi on babcine perfumy (Pani Walewska?). Utrzymuje się on dosyć długo. Jest to jedyny tusz, którego zapach czuję po nałożeniu go na rzęsy.
Tusz ten w akcji widziałyście już w kilku moich makijażach. Tutaj, czy tutaj na przykład.
Jego cena to około 25zł.
Nie polecam !!!!

czwartek, 18 kwietnia 2013

Wyprzedaż garażowa

Wiosenne porządki zaliczone :) Postanowiłam pozbyć się kilku (no może trochę więcej) rzeczy. W większości są tą kosmetyki, jest też trochę biżuterii. Zainteresowane kupnem osoby proszę pisać na maila cleo8080@gmail.com . Przy większych zakupach możliwość negocjacji cen :D Wysyłka po wpłacie na moje konto bankowe, nie wysyłam za pobraniem. Koszty wysyłki 9zł (list polecony, priorytetowy+koperta bąbelkowa), niezależnie od ilości zakupionych przedmiotów.
No to lecimy:


 Szablony do brwi. Otwarte opakowanie, ale nigdy nie używane. Cena 6zł.

Zostało około pół buteleczki, cena 8zł.

Samoopalacze do jasnej karnacji Avon.
Nowe, cena 10zł za sztukę.  Został jeden

Zużycie niewielkie, cena 30zł.


Szminki Oriflame.
Każda użyta góra 3 razy, cena 5zł za sztukę.
Kolory:
- Opulent Rose 
- Delicate Rose Sprzedany
-Ballerina pink Sprzedany
-Dark Berry

Szminka Orfilame w kolorze Pink Coral.
Użyta 2 razy, cena 4zł.


Paletka rozświetlaczy Oriflame. Użyta raz, cena 5zł. SPRZEDANA
Cień w musie Joko, odcień J32, użyty raz, cena 5zł.
Cień Miyo, odcień nr 31 Sting, użyty raz cena 4zł.

Róże oriflame. Każdy użyty góra 3 razy. Cena 7 zł za sztukę.
Kolory:
- Glowing Peach (perłowy)
- różowy sprzedany



Lakiery brokatowe/pieguskowe.
Nowe, cena 4zł za sztukę.
kolory:
-pomarańczowo-czerwony
- fioletowy

Czarna kredka EtreBelle. Użyta może 4 razy.
Cena 15zł.

Korektory Oriflame. Żółty użyty raz, drugi wcale.
Cena 7zł za komplet. 


Paletka cieni Joko. Użyta dwa razy, biały cień lekko ukruszony (widać to na zdjęciu). Cena 8zł.
Pojedynczy cień Oriflame, użyty 2 razy, cena 3zł. 

Błyszczyk Joko w kolorze J94. Użyty raz, cena 5zł. Sprzedany
Błyszczyk Oriflame w kolorze Timeless Red, użyty raz, cena 4zł.

Z kosmetyków to by było na tyle. I jeszcze trochę biżuterii. 



Bransoletka ręcznie robiona (przeze mnie). Cena 10zł. Kolor niebiesko-granatowy



Bransoletka brązowa, cena 7zł.
Bransoletka niebieska, welurowa, cena 7zł. 


Pierścionek Avon. Nowy, ale przeleżał w szafie chyba rok. 
Cena 10zł. 


Uff... i to chyba na tyle :)

środa, 17 kwietnia 2013

Kolorowe wody

Dzisiaj mam dla Was mega kolorowy makijaż, w którym użyłam cieni Miyo oraz jednego cienia (niebieskiego) z palety BH Cosmetics oraz pomarańczowego z palety Sleek Acid. Do tego całą twarz mam wysmarowaną Dermacolem, więc możecie na zdjęciach zobaczyć jego potęgę. Na ustach szminka Wet'n Wild oraz błyszczyk Wibo.






niedziela, 14 kwietnia 2013

Rzęsy w butelce - Lash Extender Divaderme

Nigdy nie miałam gęstych, długich rzęs o jakich marzy większość kobiet. A ostatnio moje rzęsy są w naprawdę opłakanym stanie. Nie wiem dlaczego? Nie przedłużałam ich, łykam witaminki, sztucznych rzęs używam sporadycznie. Gdy tylko usłyszałam o "rzęsach w butelce" Divaderme od razu pomyślałam, że to coś dla mnie. Może jeszcze nie wszystkie z Was wiedzą co kryje się pod tą tajemniczą nazwą? Rzęsy w butelce to nic innego jak drobne celulozowe włókienka zamknięte w szklanej buteleczce (o pojemności 9ml). Ich zadaniem jest pogrubienie i wydłużenie rzęs. Ich aplikacja jest bardzo prosta. Najpierw nakładamy na rzęsy tusz (najlepiej bardzo świeży, mokry), potem za pomocą aplikatora w kształcie szczoteczki do tuszu nakładamy włókienka i potem ponownie nakładamy tusz, żeby utrwalić efekt. "Rzęsy" wzbogacone są między innymi o: pantenol, ekstrakt z karczocha zwyczajnego, ekstrakt z bazylii pospolitej, tokoferol oraz witaminę E. Tyle z teorii, a jak się to wszystko ma w praktyce? Nakładanie włókienek jest faktycznie bardzo proste, ale niestety strasznie brudzące. Najpierw musimy pozbyć się nadmiaru ze szczoteczki. Jeśli tego nie zrobimy będziemy miały całą twarz w rzęskach. Nie jest to jeszcze tragedia, bo bardzo łatwo je usunąć z twarzy za pomocą pędzelka, który jest w zestawie. Gorzej jeśli rzęski dostaną nam się do oczu. Jest to naprawdę nieprzyjemne (ja ratuję się wtedy kroplami do oczu). Dlatego usunięcie nadmiaru włókienek ze szczoteczki to konieczność!! Sama szczoteczka jest cała oblepiona włóknami. Służy ona tylko do przytwierdzenia włókien do rzęs. Moim zdaniem mogłaby być tak skonstruowana, żeby oprócz tego jeszcze delikatnie rozczesywała  rzęsy, a raczej umieszczała włókienka między poszczególnymi rzęsami a nie przyklejała je tylko od spodu. 
 A co z efektem? Rzęsy są wyraźnie pogrubione i lekko wydłużone, ale na moich strasznie rzadkich rzęsach, choćbym nakładała Lash Extender kilogramami nie osiągniemy bujnego wachlarza (z pustego to i Salomon nie naleje). Pajęcze nóżki, które są trochę widoczne na zdjęciach w rzeczywistości są praktycznie niezauważalne. Włókna trzymają się na rzęsach aż do zmycia makijażu. Kilka może nam się osypać w ciągu dnia, więc dobrze jest czasem przejrzeć się w lustrze.
 Na górnym zdjęciu rzęsy z Divaderme a na dolnym bez:
Ogólnie uważam, że to całkiem przeciętny gadżet. Naprawdę pogrubia rzęsy, ale efektu sztucznych rzęs nie osiągniemy. Co do jego właściwości odżywczych się nie wypowiem, bo pewnie musiałabym go używać codziennie przez dłuższy czas. A ja nie mam ani czasu, ani cierpliwości, żeby używać go do każdego makijażu. Trochę za dużo z tym paprania. 
Cena 49zł. Do kupienia między innymi u LadyMakeup.

środa, 10 kwietnia 2013

Wiosenny kosmetykami Hean

Z dna szuflady wygrzebałam kilka kosmetyków firmy Hean, których jakiś czas temu używałam bardzo często. Ze względu na to, że przybyło mi sporo nowych rzeczy i tych właśnie ostatnio używałam, te Hean leżały zapomniane. Postanowiłam przypomnieć sobie jak się nimi maluje. A maluje się znakomicie. Zielone cienie obiecałam już koleżance, ale stwierdziłam, że są tak dobrze napigmentowane, że ich nie oddam :P Paletki brązów używam nadal bardzo często, głównie do malowania brwi czy rozjaśniania wewnętrznego kącika czy łuku brwiowego. Cień Stay On nr 512 to taki róż mieniący się na złoto. Cudowny kolorek, który ciężko uchwycić na zdjęciu (tak to już bywa z mieniącymi odcieniami). Do tego wszystkiego użyłam podkładu Studio Lift (natural), pudru matującego (nr 2), różu (brzoskwiniowego), białego matowego cienia oraz mojego ulubionego błyszczyka Pearl&Minerals (158), który ma przecudowny, słodki (śmietankowy?) zapach.
A oto co tymi kosmetykami zmajstrowałam:






wtorek, 9 kwietnia 2013

Dzienny ze śliwkową kreską

Kolejny dzienny, szybki makijaż. Tym razem z kreską namalowaną śliwkowym eyelinerem Miss Sporty. I po raz kolejny użyłam paletki Nicka K. Obiecuję, że to już ostatni makijaż z jej użyciem. 



niedziela, 7 kwietnia 2013

Niebiański

Makijaż zrobiony już jakiś czas temu na konkurs z okazji dnia kobiet u Beauty Spot. Zadanie konkursowe polegało na zrobieniu makijażu podkreślającego naszą kobiecość. W takim delikatnym makijażu czuję się najlepiej, najbardziej kobieco a przede wszystkim odzwierciedla on moją skłonną do bujania w obłokach naturę :D





Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...